Nagłówki amerykańskich gazet z 1927 roku niewiele różniły się od tych dzisiejszych. Na pierwszych stronach czołowych dzienników podobnie jak obecnie rozprawiano o aktualnościach budzących skrajne emocje. Gdzieniegdzie przewijały się również informacje ze świata Hollywood, które wówczas przeżywało słynną złotą erę. To wtedy między kolumnami po raz pierwszy pojawiła się wzmianka o nagrodach filmowych przyznanych przez Akademię Filmową, czyli słynnych dziś Oscarach.
Rok ten należał do ważnych dat w Stanach Zjednoczonych. Pośród wiadomości o europejskim chaosie międzywojennym, amerykańskiej prohibicji czy sygnałach świadczących o recesji, były też takie wydarzenia jak pierwsza międzykontynentalna rozmowa telefoniczna z Nowego Jorku do Londynu, czy pierwszy samotny lot transatlantycki do Paryża, którego dokonał Charles Lindbergh.
Na ekranach kin pojawił się zaś pierwszy film dźwiękowy “Śpiewak jazzbandu” (“The Jazz Singer”), na zawsze zmieniając tym samym historię kinematografii. W tym roku miało miejsce jeszcze jedno ważne – z punktu widzenia świata filmu – wydarzenie. Oczywistym było więc, że dosłownie za chwilę wizja przyszłości rozrywki będzie zrewolucjonizowana, a kino to coś znacznie więcej niż biała płachta na ścianie. To poważna forma sztuki. Lecz magia, jaką roztaczała projekcja, była jedynie wierzchołkiem góry lodowej, gdyż oczywistym było, że film nie powstawał za dotknięciem różdżki, a był efektem ciężkiej pracy wielu utalentowanych ludzi, którzy – jak w każdej branży – napotykali na liczne przeszkody. Biznes filmowy potrzebował więc jednego, zjednoczonego frontu, organizacji, która będzie wspierała wyzwania i pomagała rozwiązywać spory.
Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej
Był niedzielny styczniowy wieczór ów roku. Louis B. Mayer, prezes Metro-Goldwyn-Mayer (MGM), jednej z największych wytwórni filmowych tamtych czasów, jadł kolację z wpływowymi nazwiskami Hollywoodu. To właśnie im przedstawił swój pomysł utworzenia Akademii. Siedzący z nim przy stole aktor Conrad Nagel, aktor i reżyser Fred Niblo i Fred Beetson, człowiek odpowiedzialny za cenzurę w Fabryce Marzeń, przyklasnęli tej idei i już kilka dni później, razem w hotelu Ambassador w Los Angeles, zaprezentowali swój plan 32 gigantom filmowym. Do życia powołana została wówczas Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej, w której skład weszło 36 obecnych na sali hollywoodzkich profesjonalistów złożonych z aktorów, producentów, scenarzystów, reżyserów, techników oraz prawników.
– W przeszłości nigdy nie byliśmy w stanie spotkać się na wspólnej płaszczyźnie, a czyniąc to Akademia oddała nam wielką przysługę. Producent, gwiazda, odtwórca głównej roli, autor zdjęć – każdy może przyjść do Akademii z problemem lub propozycją i poczuć, że wszyscy jesteśmy równi i każdy głos ma taką samą wartość, niezależnie od stanowiska i pozycji. (…) Nie ma bardziej konstruktywnej i inteligentnej współpracy na rzecz postępu niż ta, którą oferuje Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej – podsumowała powstanie organizacji Mary Pickford, amerykańska aktorka, producentka filmowa i jedna z członkiń wspomnianej gildii. Grupa nie marnowała czasu. Douglas Fairbanks, aktor znany z ról Zorro, D’Artagnana, czy Robin Hooda został pierwszym jej prezydentem. Freda Niblo mianowano wiceprezydentem. W maju następnego roku Akademia zyskała status non-profit, a jednym z jej obowiązków było publiczne wyróżnienie wybitnych osiągnięć w filmowych w 13 kategoriach m.in. gry aktorskiej, reżyserii, scenariusza czy produkcji. Tak narodziły się nagrody Akademii.
Oscar, który przypominał kogoś znajomego
Legenda głosi, że dyrektor artystyczny MGM, Cedric Gibbons naszkicował projekt eleganckiej statuetki na serwetce podczas bankietu. Szkic przedstawiał rycerza, który stoi na szpuli filmowej i opiera się na dwuręcznym mieczu. Następnie według projektu formę i odlew stworzył rzeźbiarz George Stanley. Tak powstała 35-centymetrowa statuetka, ważąca blisko cztery kilo. Nagroda miała wyróżniać się szczyptą blichtru i przepychu, więc dla efektu została pokryta 24-karatowym złotem.
Pierwsze statuetki wręczono 16 maja 1929 roku w Hollywood Roosevelt Hotel. Zaproszone gwiazdy nie szły po czerwonym dywanie i musiały zapłacić za wstęp. Po dziesięć dolarów od osoby. Sala była przyozdobiona chińskimi lampionami, a na każdym stoliku leżały cukierki w formie miniaturki statuetek, w razie czego na osłodę przegranej. Przed uroczystą kolacją i ceremonią trwającą zaledwie kwadrans odbył się godzinny dancing. Następnie prezydent Akademii wręczył dwanaście nagród, w tym po dwie za najlepszy film i najlepszą reżyserię. To był pierwszy i jedyny rok, w którym statuetki otrzymały aż dwa najlepsze filmy. Tego wieczoru przyznano również dwie nagrody specjalne – jedną dla Charliego Chaplina za scenariusz, aktorstwo i reżyserię i produkcję filmu “Cyrk”. Uhonorowany został również film “Śpiewak Jazzbandu”, który Akademia oficjalnie uznała za początek nowej ery w kinematografii. Nagrodom Akademii nie towarzyszyło jednak takie zainteresowanie prasy jak obecnie, co tłumaczyłoby fakt, że oficjalne wyniki podano do wiadomości publicznej blisko trzy miesiące później. Pierwsza transmisja telewizyjna natomiast miała miejsce w 1953 r. i zakończyła się po 92 minutach, czyli mniej więcej odpowiadała długości typowemu wówczas filmowi w kinie.
Nagroda oficjalnie do dziś nosi nazwę “Academy Award of Merit”, jednak, gdy w 1931 roku Margaret Herrick, dyrektor wykonawcza i bibliotekarka Akademii, przyjrzała się dokładnie statuetce, po chwili namysłu stwierdziła, że przypomina jej wuja Oscara Pierce’a. Nowy przydomek nagrody podobno usłyszał hollywoodzki dziennikarz Sidney Skolsky i wprowadził ją do powszechnego użytku za sprawą swoich felietonów. Akademia oficjalnie zaczęła używać pseudonimu Oscar do przyznawania nagród w 1939 roku.
Wpływowa Akademia
Choć statuetka Oscara niewiele zmieniła się od pierwszej ceremoni, w samej Akademii Filmowej zaszło wiele zmian. Obecnie liczy ona ponad 7000 członków z branży filmowej – w większej liczby kobiet i przedstawicieli mniejszości etnicznych. Zmieniła się również procedura przyznawania nagród. Przez wiele lat media były informowane, kto został laureatem, przed ceremonią, jednak dziennikarzy obowiązywała tajemnica. Praktyka ta zmieniła się po tym, jak dziennik “Los Angeles Times” ogłosił zwycięskie nazwiska i tytuły filmowe, zanim odbyła się gala wręczenia nagród. W związku z tym od 1941 roku obowiązują zapieczętowane koperty, które otwierane są podczas ceremonii. Ta prosta decyzja zmieniła wiele, gdyż od tej pory gala jest globalnym wydarzeniem medialnym, na którą oprócz nominowanych, przed telewizorami czekają miliony widzów na całym świecie, aby zobaczyć, kto otrzyma złotą statuetkę. Oscar jest ukoronowaniem kariery każdego reżysera, aktora lub aktorki, kompozytora lub kogokolwiek innego zaangażowanego w tworzenie filmu.
Ceremonia skandali
Gala wręczenia Oscarów bez wątpienia jest najważniejszym wydarzeniem filmowym w Hollywood i na świecie. Sama zaś ceremonia jest globalnym wydarzeniem medialnym, które aktorzy i twórcy wykorzystują do wygłoszenia kontrowersyjnych przemów i oburzających zachowań. Historia oscarowych skandali jest jednak praktycznie tak długa, jak samo istnienie Akademii. Już w 1936 roku, zaledwie kilka lat od zapoczątkowania wręczania Oscarów, scenarzysta Dudley Nichols jako pierwszy odmówił przyjęcia swojej statuetki za film “The Informer”, solidaryzując się z trwającym wówczas strajkiem scenarzystów.
W 1940 roku przykrość spotkała aktorkę Hattie McDaniel, która otrzymała Oscara dla najlepszej aktorki drugoplanowej za film „Przeminęło z wiatrem”. McDaniel była pierwszą Afroamerykanką, która zdobyła statuetkę, jednak w czasach segregacji rasowej producenci musieli przekonać kierownictwo hotelu, w którym odbyła się ceremonia, by pozwolono jej wziąć w niej udział. Aktorka co prawda została wpuszczona, ale musiała usiąść przy osobnym stole, z dala od pozostałych gwiazd. Innym “skandalem” jak na tamte czasy był pocałunek w policzek Sidney’a Poitiera przez Ann Bancroft w 1964 roku, gdy aktor odebrał Oscara za udział w filmie “Polne lilie”. Prawdziwe oburzenie wywołał jednak Marlon Brando w 1973 roku. Aktor otrzymał statuetkę za najlepszą rolę męską w filmie „Ojciec chrzestny”. Jednak to nie Brando wszedł na scenę, lecz rdzenna amerykańska aktorka i aktywistka Sacheen Littlefeather. Powiedziała, że aktor „bardzo ubolewa”, ale nie może przyjąć tej nagrody, w ten sposób manifestując swój protest przeciwko łamaniu traktatów zawartych między rdzennymi Amerykanami i rządem USA.
W 1993 roku ceremonię wręczenia Oscarów – w podobny do Brando sposób – wykorzystał Richard Gere, który mówił o prawach człowieka w Chinach i złym traktowaniu Tybetańczyków. Podobno po tym wydarzeniu dostał zakaz wstępu na następne gale, ale wszystko wskazuje na to, że Gere zakopał już topór wojenny z Akademią. Podobny skandal wywołał Michael Moore w 2003 roku, atakując ze sceny ówczesnego prezydenta George’a W. Busha. Oscary, które wręczano w 2016 roku zostały natomiast zbojkotowane przez społeczność afroamerykańską, gdyż według nich, nominacje otrzymali w znakomitej większości biali twórcy. Gala w 2018 roku posłużyła aktorkom natomiast do sprzeciwienia się przeciwko molestowaniu seksualnemu w Hollywood. Czy zatem drugie imię Oscara to skandal? Wiele na to wskazuje, zwłaszcza, że zeszłoroczny Oscar trafił do Renée Zellweger, która wcielając się w postać Judy Garland, która w przeszłości była molestowana samego Louisa B. Mayera.